Styczeń jest miesiącem karnawału: tańczące barwy, egzotyczni goście, tłumy na alejkach. Dla wszystkich firm związanych z dywanami styczeń jest świętem – nie ma drugiej tak dużej europejskiej imprezy, na której można zrobić dosłowny przegląd wszystkich liczących się producentów od wschodu do zachodu – od Chin aż po Maroko. Domotex jest dla właścicieli manufaktur i projektantów tym, czym Wimbledon dla tenisistów i fanów tenisa. Już sama obecność jest wielkim wydarzeniem.
Pierwsze spostrzeżenie: nie brakuje patchworków i dywanów wykonanych techniką „overdyed”. Większość to tureckie wyroby niskiej jakości, ale za to pokrywają już nie tylko podłogi, ale też wypoczynki, ściany, pufy…
Niemniej znalazły się również perły, m.in. wśród dywanów vintage.
Naturalnie większość czasu spędziliśmy wśród producentów tradycyjnych perskich i afgańskich dywanów. Znajome twarze zatrzymywały nas na filiżankę herbaty lub kawy. Wymienialiśmy się naszymi doświadczeniami. Tutaj czas płynął wolno. Dywan trzeba poczuć, odczekać aż minie pierwsze wrażenie, doświadczyć przez dłuższą chwilę jego obecności.
W tym roku po raz pierwszy udało nam się zamienić kilka słów z kupcami turkmeńskimi i uzbeckimi. Reprezentacja nie była bardzo liczna, ale kropla drąży skałę, a przecież Azja Środkowa – kolebka kobiernictwa – jeszcze nie odkryła przed nami tego co najcenniejsze.
Wśród producentów z półwyspu indyjskiego niezmiennie efekt wizualny jest ważniejszy od dbałości o detale. Nie każdy z wystawianych produktów spełniał nasze surowe kryterium jakości wykonania, stąd nie mogliśmy dać się urzec widokowi, a konsekwentnie wypytywaliśmy o każdy szczegół procesu produkcji. Dominowały pastelowe błękity i odcienie mięty, a także pudrowy róż. Coraz częściej oprócz wełny stosowany jest tzw. „bamboo silk” – wiskoza z włókien bambusa, a coraz rzadziej „pure silk” – jedwab naturalny.
Pełnym blaskiem zaświeciły nam europejskie gwiazdy takie jak Rugstar i Jan Kath – firmy, które łączą nowoczesne, ekstrawaganckie projekty z tradycyjnymi technikami i reżimem wykonania. Odwiedziny tych stoisk były dla nas mistycznym doświadczeniem. Odcięte od gwaru głównych alejek pomieszczenia, do których przechodziło się labiryntem korytarzy, pozwalały na krótkie tete a tete z dywanami przedstawiającymi, przestrzeń kosmiczną lub powierzchnię księżyca. Produkty obu tych marek zebrały łącznie 7 nagród w tym w kategoriach: Best Traditional Collection, Best Modern Collection i Best Modern Design Deluxe.
Targi były dla nas znakomitą okazją do podtrzymania bliskich relacji z partnerami z Iranu, którzy już latem zapraszali nas do odwiedzin stoiska, a tutaj dotrzymywali towarzystwa i organizowali czas wolny. Zawsze znakomicie przygotowani i pomocni, potrafili jak rodzina ugościć i zadbać o nasze samopoczucie.
Owoce tej współpracy będzie można już wkrótce zobaczyć w salonie przy ul. Karolkowej w zupełnie nowej oprawie.
Autor: Michał Jędrasik